Brace yourselves, college’s comin’.

Meh. Gdzie będę mieszkać? Co będę jeść? Czy będzie mnie  w ogóle stać na pokoik czy wrócę do zafajdanego akademika? Tego i jeszcze więcej dowiecie się w następnym odcinku.

stay tuned,

Adi

Metro 2034 NIE CZYTAĆ

Okładka.

Zanim wstawię notatkę o książce Metro 2033 (czyli tej poprzedzającej), muszę wyrazić rozczarowanie drugą częścią. Po pierwsze, zabrakło jej tego wszystkiego, co zwalało z nóg w pierwszej części. Po drugie, zabrakło jej wszystkiego co potrzeba, by stworzyć książkę po prostu dobrą. Książkę przeczytałam w wersji elektronicznej i w pewnym momencie ogarnęło mnie wrażenie, ze czytam jakiś chujowy fanfic.

Mój wyraz twarzy podczas czytania.

Kot Schroedinger’a (do którego porównuję społeczność Uniwersum Metro, jestem z resztą bardzo z tego porównania dumna, zrodziło się po moich wielu przemyśleniach) zmienił się w bełt godny Paulo Coehlo i jednocześnie jedną z wielu chujowych, łzawych historyjek dołączanych za friko do gazet. Idea sama w sobie była dobra, ale Gluhovsky popłynął na fali fejmu i zrodził ten pomiot zupełnie pozbawiony polotu i finezji. Uważam, że po pierwszej części mam prawo oczekiwać czegoś zwyczajnie dobrego, a to dosłownie zwaliło mnie z nóg, jestem oburzona po przeczytaniu dwójki bardziej niż w związku z sytuacją mającą miejsce miesiąc temu (kiedy to musiałam zapierdalać do Warszawy do dziekanatu po to, żeby przedłożyć tym cipom dokument, który z resztą już miały przed nosem, ale OSOBIŚCIE). Dziwią mnie też dość pozytywne recenzje tej książki na forach, ale najwyraźniej mój gust jest dużo bardziej wysublimowany. Dowiedziałam się też ostatnimi czasy, że Metro 2035 ma być wzorowane na grze pod tytułem Metro: Last Light, a to niefajnie z tego względu, że ja biedna, nieświadoma przeszłam ponad połowę tej gry. Liczę jednak na ciekawe rozbudowanie książki, myślę że tym razem Dmitry odrobi swoją pracę domową, a moje zapotrzebowanie na dobre książki zostanie zaspokojone.

W każdym bądź razie, nie polecam M2034. Jeśli ją macie, polecam wrzucenie jej do rdzenia reaktora i wyparcie z pamięci tego co się w niej działo. Taka chwilowa niepoczytalność przystojnego pana Dmitriego. Jeśli zaś jeszcze jej nie przeczytaliście, to radzę z głębi serca, nie róbcie tego, ja nawet dla Was napiszę ładne streszczenie z moimi pięknymi wstawkami, co by było intelektualnie, a zarazem creepiaśnie.

z panicznie małego pokoju,

Wasza Adi