Szyneczka.

Lubię sobie od czasu do czasu pooglądać reklamy luksusowych produktów.

 

 

Powyższa reklama zapachu od Salvatore Ferragamo jest bardzo przyjemna, chociaż nie mogę odpędzić od siebie pewnego obrazu dotyczącego rzeczy w niej nie przedstawionych. Wyobrażam sobie, że ta pani zjadła w między czasie kanapkę z szyneczką. Wzięła świeży chlebek, posmarowała masełkiem i położyła plasterek smacznej, pachnącej szyneczki. I teraz czuć od tej pani nie tylko te reklamowane perfumy, ponieważ jej dłonie pachną wspomnianą wcześniej szyneczką.

 

Strasznie mi się ta wizja podoba.

 

 

Podbieg na Agrykoli.

W niedzielę przebiegłam 9. Półmaraton Warszawski. Mój pierwszy półmaraton. Czas i moje morale podczas biegu nie były z pewnością imponujące, ale czego oczekiwać po małej mi, która z katarem i kaszlem chce dorównać wysportowanym, chudziutkim panom po trzydziestce? No dobra, zaczynam się migać. Żadnych wymówek, w następnym roku pocisnę. Jeszcze zobaczycie.

Chyba pierwszy raz w życiu moje plany i marzenia przybrały swego rodzaju realny wygląd. Coś namacalnego, jak ten medal, który właśnie trzymam w dłoni. Ale nie tylko. To jest jak syndrom sztokholmski, trochę boli, ale to znajomy ból, wiesz czego się po nim spodziewać. Nie będziesz mieć z tego kokosów, bo i twoje warunki fizyczne temu nie sprzyjają. Nie będziesz wyglądać jak laska z jakiegoś fit blogaska, o nogach chudszych niż ramiona przeciętnej dziewczyny. Nie chcesz się przyznać, ale lubisz wypić, lubisz się zniszczyć raz na jakiś czas, a potem bać się wyjść z pokoju i powitać sąsiadów w akademiku. Masz swoje wzloty i upadki, raz siedzisz przed laptopem i wpierdalasz czekoladki, raz jesteś wszędzie, uśmiechnięta.

I to jest normalne. Baby steps, baby steps.

MOAR NAIL POLISHES, MOAR I SAY!

I NEED DIS   Stałam ostatnio przy stoisku Golden Rose chyba z badżilion lat wybierając sobie lakiery do paznokci. Wprawdzie moja kolekcja jest wciąż niczym w porównaniu do zbiorów Mary, ale ile radości mi sprawia! ^_^ Kiedyś irracjonalna potrzeba posiadania nowych kolorków, teraz już rzeczywistość. Nie wiem kogo winić (wiem, ale nie będę pokazywać paluchem 😀 ). Żałuję tylko, że nie załapałam się na promocję Catrice w Hebe, ale to był koniec miesiąca, kto normalny robi promocje pod koniec miesiąca?

P.S. Mema zrobiłam sama! :3

 

Cake!

Jesteśmy już ze sobą 5 lat, blogasku! Niedługo pobijesz rekord Świni, mojej świnki morskiej. Wtedy już tylko mama B. będzie miała dłuższy staż!

Próba mikrofonu